Paweł Amulewicz, Telewizja Kopernik: Galeria BWA w ostatnich latach tętniła życiem. Nie sposób wymienić wszystkich wystaw, które gościła. Które szczególnie zapadły Pani w pamięć?
Małgorzata Bojarska-Waszczuk, dyrektor Galerii BWA w Olsztynie: To był czas wytężonej pracy, bo tych wydarzeń wystawienniczych i wszystkich, którymi zajmuje się galeria było dużo, co roku mamy 19 - 20 wystaw i to się rozkłada na dwie sale, sala główna i kameralna mniej więcej co miesiąc prezentuje nową wystawę. Opowiedzieć o wszystkich to niemożliwe. Znalazły się przez te ostatnie lata rzeczywiście bardzo ważne nazwiska w naszej galerii w Olsztynie, jedną z głównych i najważniejszych była wystawa prac Magdaleny Abakanowicz, to że udało się prace tej artystki sprowadzić do Olsztyna to był duży sukces i ważne wydarzenie dla miasta. Również wystawa w ubiegłym roku prezentująca twórczość sakralną Jerzego Nowosielskiego i jego uczniów, drugie bardzo ważne wydarzenie, a w tej chwili jesteśmy w otoczeniu prac Stefana Gierowskiego i ten zestaw, który prezentujemy, to że wystawa tak ważnego artysty jest u nas, też uważam za duże osiągnięcie galerii.
Jaka twórczość dominowała w salach Galerii?
Staram się, żeby program galerii był bardzo urozmaicony, bo jest to właściwie jedyna tak duża galeria w naszym mieście, jeden z niewielu ośrodków w województwie, więc nie możemy się sprofilować na jeden rodzaj sztuki, jedno medium. Staram się tak dobierać te wystawy, żeby każdy miłośnik sztuki miał możliwość znalezienia tego, co może go zainteresować.
BWA to miejsce, w którym prezentowali się lokalni twórcy ale i wielkie, często światowej sławy nazwiska. To było Pani założenie?
Ależ oczywiście, to bardzo ważna część naszej działalności, podstawowa część naszej działalności – prezentowanie tego, co dzieje się w naszym regionie. Oczywiście są to zarówno wystawy indywidualne, ważne dla każdego artysty, ich jest dużo w propozycji wystawienniczej, są to wystawy zbiorowe; ale co ważne dla naszej galerii, co dzieje się już od wielu lat, prezentujemy co dwa lata przegląd artystów związanych z regionem, Olsztyńskie Biennale Sztuki o Medal Prezydenta, które również jesienią będziemy w tym roku tutaj u nas prezentować.
Dziś BWA to znacznie więcej niż wystawy. Otwieracie się na mieszkańców a przez to oni mniej „boją się” sztuki współczesnej?
Staramy się oswoić widzów ze sztuką współczesną, co w naszych realiach nie jest łatwe. Staramy się myśleć tak misyjnie, by wychować nam odbiorców, więc oczywiście mamy sporo zajęć dedykowanych dla najmłodszych, przedszkolaków, ale też dla młodzieży starszej: lekcje sztuki dla gimnazjalistów i licealistów, mamy warsztaty plastyczne i oprowadzanie po wystawie dla małych dzieci. To jest cudny widok, kiedy te maluchy pracują pięknie, przy naszych kolorowych stolikach. Ale nie zapominamy również o widzu dorosłym, doszły nam nowe wydarzenia, jak niedzielne oprowadzanie, weekendowe spotkania wielopokoleniowe, warsztaty dla całych rodzin i oprócz tego cały program dedykowany seniorom: środa dla seniora, kiedy prezentujemy wykłady z historii sztuki dotyczące różnych zagadnień. Mamy w piątki zawsze grupę, która dzielnie i ambitnie pracuje z Moniką Sadowską nad kształtowaniem wrażliwości twórczej i umiejętności plastycznych, mamy też oczywiście program stały dotyczący edukacji przeznaczony dla dorosłych, czyli wykład ze sztuki współczesnej prowadzony przez Ewę Wojtkowską.
Staracie się też edukować odbiorców. Dzień Wolnej Sztuki to inicjatywa, która na stałe wpisała się do Waszego kalendarza?
Myślę, że wszelkie tego typu spotkania, które są mniej oficjalne, wprowadzają troszkę więcej luzu między obraz a odbiorcę, bardzo dobrze służą sztuce i przede wszystkim nam jako instytucji, bo w luźniejszej, swobodniejszej atmosferze potem przyjaźniej się wraca do tego miejsca. A Dzień Wolnej Sztuki to jest o tyle istotne, że rzeczywiście czasami nie jest łatwo odbiorcy nieprzygotowanemu mieć dobry kontakt z dziełem sztuki, nad tym pracujemy – trochę opowiadając, trochę interpretując, trochę opowiadając też o tym, że niekoniecznie musimy znać całą historię sztuki, żeby mieć przyjemność z kontaktu z obrazem, z rzeźbą czy inną formą artystyczną. Staramy się też pracować nad tym, by oswoić troszkę, pozbawić lęku przed kompromitacją, z góry zakładaniem: nie nie nie, sztuka współczesna nie jest dla mnie. Ja myślę, że każdy powinien spróbować, bo być może gdzieś tam jakaś iskierka się zapali i odkryjemy zupełnie nowe światy.
Galeria BWA to jedyne takie miejsce w regionie, które stawia na sztukę współczesną. To ułatwienie czy wyzwanie?
Wyzwanie na pewno, duże poczucie misji i odpowiedzialności. Drugą dużą galerią jest Galeria El, która swego czasu prężnie działała i też ma ciekawy program, ale on jest poszerzony na przykład o działania muzyczne. To sprzyja temu, żeby stawiać sobie ambitne plany i je realizować, zwłaszcza dlatego, że to jedyne takie miejsce. Sprowadzać tu rzeczy najwartościowsze, to co się w sztuce współczesnej dzieje, duże nazwiska, klasykę, którą wymieniłam, ale też mieliśmy tu też bardzo istotne wystawy Zuzanny Janin, Grzegorza Klamana, Betinę Bereś, Marię Pienińską-Bereś, która też jest już klasyką, i szereg innych: Beata Białecka, Stanisław Baj, to były wystawy, z którymi trudno było mi się rozstawać.
BWA to też renomowane konkursy. One budują markę tego miejsca?
Zdecydowanie tak, ja widzę, rozmawiając z artystami, czy też z kolegami z branży, że Olsztyn zaczyna błyszczeć i wychodzić na mapę wydarzeń artystycznych. A konkursy, Biennale jest istotne dla regionu, dla galerii, bo istnieje od 1997 roku, cały czas jest i cieszy się zainteresowaniem. A Quadriennale to już marka sama w sobie, w tej chwili naprawdę konkurs, który ponad 40 lat jest u nas nieprzerwanie, istotny dla świata grafików, mam informację, że artyści czekają, że będzie kolejna edycja i ona jest. Dostajemy prace od tych artystów, którzy przesyłają prace od lat, sprawdzonych, ale też dużo młodych ludzi przesyła prace i to bardzo cieszy.
Łatwo jest Wam planować kolejne wystawy? Artyści sami się zgłaszają?
Przyznam szczerze, że mam dużą satysfakcję, kiedy mogę zaprosić artystów, którzy mnie interesują, mówię o topowych nazwiskach. Mamy te wystawy, to świadczy o tym, że Olsztyn jest istotnym miejscem, że artyści chcą się tutaj prezentować. Dużo propozycji spływa od różnych twórców, trzeba mieć w świadomości te ambitne cele i tak program konstruować, żeby utrzymać dobry poziom tej galerii.
Kalendarz do końca 2019 roku zapełniony?
Już od dawna, my pracujemy z dużym wyprzedzeniem. Plany są na rok wprzód, na dwa lata wprzód, nie pracuje się tak, że wystawy biorą się ad hoc, raptem. To jest długi proces i wcale nie jest to takie oczywiste i łatwe, ale to duża przyjemność pracy z tą materią, cudowne spotkania międzyludzkie, z wieloma utrzymuję kontakt, wiele jest przyjaźnie nastawiona do nas, do naszego zespołu, bo wszyscy podkreślają, że dobrze się tu pracuje, zespół jest zaangażowany i sprawny, to dla nas bardzo istotne.